Zastanawiam się jak wiele z nas jest jak Matylda – klientka, która niedawno zapukała do drzwi mojego gabinetu.
Weszła pewnym krokiem, wyciągnęła na powitanie rękę, uśmiechnęła się i opowiedziała swoją historię. Historię oddanej żony i matki dwójki dzieci. Niezwykle zaangażowanej i skutecznej menedżerki. Wspierającej przyjaciółki. Kobiety, która zawsze, dla każdego ma słowo pocieszenia. Kobiety niezwykle zorganizowanej – Matylda miała w głowie check-listę co i na kiedy ma być zrobione i z niezwykłą skrupulatnością ją realizowała. Nawet jeśli była zmęczona. Nawet jeśli czuła, że się forsuje. Nawet jeśli była chora. Zadanie to zadanie. Nie można sobie odpuszczać. Ludzie czekają. Firma czeka. Nie można nikogo zawieść. O siebie zadba później.
Kiedy łzy płynęły jej pomiędzy kolejnymi zdaniami, ocierała je ręką, przepraszała i mówiła: wiem, wiem, powinnam być wdzięczna za to, co mam. Nie ma co się nad sobą użalać.
Na szczęście mój gabinet to miejsce, w którym można wypłakać wszystkie łzy. I w którym można dać sobie prawo do przeżywania wszystkich emocji, które się w nas pojawiają
Osoby, które znają Matyldę widzą w niej pozytywną, skuteczną, zorganizowaną i spełnioną kobietę.
Dlaczego ktoś taki przychodzi do terapeuty?
W czym może potrzebować pomocy?
Depresja to pewnie ostatnia rzecz, jaka przyszłoby Ci do głowy.
Przecież ludzie z depresją tak nie wyglądają.
Przecież ludzie z depresją tak nie zachowują.
Przecież ludzie z depresją są smutni, przygnębieni, nie wierzą w siebie, ciężko im wstać z łóżka, by zabrać się za cokolwiek.
Matylda nie pasowała do tych powszechnych wyobrażeń.
Ale jest pewien specyficzny rodzaj depresji, z którą wiele z nas zmaga się nawet tego tak nie nazywając.
To perfekcyjnie ukryta depresja (PHD – Perfectly Hidden Depression).
Jakie są jej najczęstsze przejawy?
- Przede wszystkim nieustające dążenie do perfekcji we wszystkich albo w przeważającej ilości obszarów życia. Kiedy zaczynasz coś robić, wkładasz w to całe serce i nie odpuszczasz, dopóki nie zostanie to zrobione idealnie. A kiedy (wg Ciebie) nie jest doskonale, to w głowie rozbrzmiewa Ci krytyczny, zawstydzający głos: Uuu, słabo, mogłaś postarać się lepiej; Serio myślałaś, że temu podołasz? Co sobie inni o Tobie pomyślą?
- Budowanie poczucia własnej wartości na bazie realizowanych zadań – czyli przekonanie, że jesteś warta tylko tyle, ile zrobisz i osiągniesz. Nie jest ważne to, kim jesteś, co czujesz, jak się starasz. Nie jest wystarczające to, że w ogóle jesteś, żyjesz, istniejesz. Musisz udowodnić, zapracować na to, by uznać Cię za wartościową osobę.
- Branie na siebie nadmiernej odpowiedzialności – no kto temu podoła jak nie Ty? Kto zrobi to lepiej? No wiadomo przecież, że nikt… Pracujesz, realizujesz, organizujesz, dowozisz, a w środku nosisz smutek i zmęczenie.
- Lekceważenie własnych trudnych emocji i doświadczeń – czyli ignorowanie smutku i cierpienia. Być może mówisz do siebie: Weź się w garść, dziewczyno, to nie koniec świata, ogarnij się. Nie okazujesz sobie współczucia, empatii i życzliwości. Tylko czasem, wieczorem, płaczesz w poduszkę.
- Za to nadmiernie troszczysz się o innych – dbasz o ich potrzeby, odpowiadasz na ich prośby. I jednocześnie… nie dopuszczasz ich do swojego wewnętrznego świata. Nie dzielisz się tym, z czym Ty się zmagasz, co dla Ciebie trudne. Dajesz, ale nie potrafisz brać.
- Kolejny objaw to martwienie się. O wszystko i wszystkich. Ogromna potrzeba kontrolowania, wpływania, dopilnowywania.
- I na koniec coś, co nie jest oczywiste – przekonanie, że podstawą dobrego samopoczucia, witalności, zadowolenia jest dostrzeganie tylko tego, co jest dobre w świecie i w ludziach. Tłumaczysz sobie: Jest dobrze, bądź wdzięczna, ciesz się tym, co masz i obwiniasz siebie za to, kiedy dostrzegasz niedoskonałości w swoim życiu. Przy PHD zaprzeczamy temu, co trudne albo nam się nie podoba.
Oczywiście nie wszystkie z tych objawów muszą wystąpić razem. Czasem jeden lub dwa (ale mocno nasilone) mogą być sygnałem, że droga, którą idziesz, nie jest w dobrym kierunku.
Jeśli chcesz sprawdzić za pomocą kwestionariusza, jakie miejsce zajmujesz na linii zdrowe podejście do życia vs perfekcyjnie ukryta depresja to kliknij tutaj i rozwiąż test.
Matylda zdobyła w nim 16 punktów na 22 możliwe.
Od czego zaczęłyśmy pracę?
Obszarem, nad którym pracowałyśmy w pierwszej kolejności było kontaktowanie się ze swoimi emocjami i sygnałami płynącymi z ciała.
Żyjemy w tak szybkim tempie, że chwila zatrzymania i pobycia z tym, co w nas żywe, wydaje się luksusem.
Mamy tendencję do pomijania lub odpychania od siebie tego, co trudne. Lęk, wstyd, smutek to emocje, których nie chcemy w naszym życiu. Zaprzeczamy im albo zagłuszamy nadmiernym działaniem.
A gdyby tak zaopiekować się swoim „trudnym”? Pobyć ze smutkiem czy żalem? Zobaczyć, o czym Ci mówi ta trudna emocja? Co się pod nią kryje?
Moja 16-letnia klientka Zuzia powiedziała trudno polubić smutek, ale on we mnie jest i być może już na zawsze pozostanie… otulę go ciepłem, abym mogła żyć pomimo jego obecności… Jestem pod wrażeniem jej dojrzałości i zobaczenia tego, że nie musimy unikać emocji, by żyć dobrym życiem.
Jeśli widzisz, że perfekcyjnie ukryta depresja to coś, co może dotyczyć Ciebie, nie zwlekaj ze zgłoszeniem się do psychologa. Zadbaj o siebie i swoje emocje. Okaż sobie ciepło i życzliwość.
A jeśli chcesz porozmawiać ze mną, napisz do mnie na adres: agnieszka@agnieszkawrobel.pl
Pozdrawiam!