Minimalizm w rzeczach, obfitość w relacjach

„- To ty nic nie kapujesz. W Ameryce mam samochód, żarcia jest więcej niż zdołasz zjeść. Gorzałki i papierosów w bród. Mam pięć garniturów!

– Po co komu pięć garniturów? – spytał Grigorij, nie kryjąc zniecierpliwienia. – To tak, jakbyś miał pięć łóżek. Można spać tylko na jednym naraz!”*

Multiplikujemy rzeczy. Powielamy. Kupujemy. Nasz nieokiełznany konsumpcjonizm nakazuje nam mieć dwanaście filiżanek do kawy, dwadzieścia kubków do herbaty, osiemnaście sukienek biznesowych i pięć par spodni dresowych. W szufladzie leżą trzy pary nożyczek, w łazience przynajmniej dwie pasty do zębów i trzy różne mydła. Perfekcyjne panie domu mają po kilka (-naście) obrusów i bieżników, szpilki czarne, granatowe i beżowe, nie licząc odcieni czerwonego lakieru do paznokci.

Uwielbiamy mieć dużo. Zaspokajamy w ten sposób naszą potrzebę bezpieczeństwa i sprawowania kontroli.

Choć tak naprawdę mnogość rzeczy nas zniewala. Musimy się o nie troszczyć i o nie dbać. Czyścimy je, pierzemy, konserwujemy, układamy, przekładamy, szukamy najodpowiedniejszego miejsca. Rzeczy pochłaniają nasz czas i energię.

Lubię minimalizm. Lubię zadać sobie pytanie: naprawdę tego potrzebujesz?  co ta rzecz zmieni w twoim życiu?  Lubię samej sobie stawiać wyzwanie, by ograniczyć pożądanie rzeczy. W zamian jest tyle obfitości, o którą mniej dbamy – obfitość ważnych rozmów, dystansu do siebie i innych, obfitość beztroskiego śmiechu z dziećmi i czasu z przyjaciółmi.

Lubię minimalizm w rzeczach. Lubię obfitość w relacjach.

A Ty?  

*”Upadek gigantów” Ken Follet    

Photo by Екатерина Киселёва from Pixabay

Jedna myśl o “Minimalizm w rzeczach, obfitość w relacjach

  1. Azja mówi:

    Bardzo trafne i bliskie. 🙂 Powstały nawet metody na odchudzanie naszych zapasów rzeczy, przedmiotów i gadżetów, które nas zagracają i zabierają przestrzeń i czas. Z drugiej strony mamy w głowie słowa rodziców: nic się nie może zmarnować, wszystko się przyda… Można mniej kupować – po co 5-ciopak pasty do zębów kiedy możemy nie zdążyć jej zużyć przed datą ważności? Gorzej z pozbywaniem się tego co już masz – tego trzeba się nauczyć. Uczę się, a tymczasem zostałam w domu bez pasty do zębów… 😉

Komentarze są zamknięte.