Pani tu nie pasuje

Długi korytarz. Zielone ściany. Światło jarzeniówek. Mnóstwo ludzi. Jedni siedzą na krzesełkach, inni opierają się o ściany. Gęsto. Słychać przytłumione rozmowy. Jak to przed gabinetem do lekarza w przyszpitalnej przychodni.

Ludzie siedzą zatroskani swoją chorobą. Opowiadają współczekającym o ostatnich wynikach, leczeniu, o rokowaniach, nadziejach i obawach. Jak to przed gabinetem lekarza onkologa.

Ona

A na początku kolejki ONA. Jest z mężem. On coś powiedział, ona się roześmiała. Odpowiedziała i oboje wybuchnęli śmiechem. Jest spokojna. Nie opowiada o chorobie. Nie mówi o ostatniej chemii. Nie wspomina o nieprzespanych nocach. Koncentruje się na tym, co radosne w tej chwili. Przyjmuje z wdzięcznością to, co – być może w małej dawce, ale jednak – dostaje dobrego.

I nagle pani, która siedzi obok niej mówi (z wyrzutem? z zazdrością?): Pani tu nie pasuje.

Na co ONA: wie Pani, też tak myślę.

A jednak są tam obie. W podobnych okolicznościach. Wszyscy, którzy czekają na wizytę u profesora, są tam w podobnych okolicznościach. Trudnych i bolesnych.

Co Ty wybierasz?

Czasem kontekst narzuca nam standardowe zachowanie. A my z automatu w nie wchodzimy. Narzekamy. Cierpimy tak, że wszyscy mają okazję to zobaczyć. Martwimy się na zapas. Straszymy siebie i innych. Obwiniamy.

Ale mamy też drugą drogę – nie pasować.

To może drażnić, bo nie wpasowujemy się w schemat. Odmieńcy.

Pamiętam ze swojego życia dwie takie sytuacje – jeszcze w liceum koleżanka mojego ówczesnego „narzeczonego” powiedziała do niego: ale ty się chyba z nią nie zadajesz? ona jest wciąż taka uśmiechnięta… To był pierwszy (ale nie ostatni) raz, kiedy ktoś zarzucił mi pogodę ducha jako niepasującą do okoliczności.

I drugi raz – gdy urodził się Szymek, 650 g waga urodzeniowa, 3 m-ce przed terminem. Walczył o życie, potem o jakość tego życia. I pamiętam te komentarze: jak możesz być taka spokojna? Nie wpisywałam się w schemat oczekiwanych zachowań.

A jednak tak wolę. Chcę świadomie wybierać reakcję na to, co mnie spotyka. Tak jak ONA – moja siostrzana dusza, kobieta, którą podziwiam z całych sił.

Za chwilę święta Wielkiej Nocy. Od prawie 19 lat są dla mnie najważniejszymi ze świąt. Jezus zdecydowanie nie pasował do wyobrażeń i nie spełniał oczekiwań tak, jak ludzie tego chcieli. Dlatego myślę, że nadchodzący czas może być dobry na to, by się zatrzymać i zastanowić: czy przypadkiem nie działam w jakiś określony sposób, bo tego chce ode mnie świat i ludzie?

A co innego byłoby bardziej zgodne ze mną? Jakie inne, być może bardziej konstruktywne, radosne, wdzięczne zachowanie byłoby dla mnie bardziej sprzyjające? Jak zmieniłabym świat wokół siebie, gdybym zachowała się inaczej?

A jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia w odnalezieniu Twojego własnego sposobu działania, zgodnego z Twoimi wartościami i potrzebami, jeśli chcesz mieć więcej siły w przeciwstawianiu się temu, co „nakazuje świat”, zapraszam do współpracy.
Inspiruję do zmian i pomagam je wdrażać. Wydobywam potencjał. Wspieram w pokonywaniu słabości i ograniczeń. Ośmielam i dodaję odwagi. Uważnie słucham. W pełni akceptuję. Angażuję się w poszukiwanie najlepszych rozwiązań. 

Pisz do mnie śmiało: agnieszka@agnieszkawrobel.pl

***

Photo by davisco on Unsplash